środa, 10 sierpnia 2011

sigma

To co przeżyłem pod koniec ponad miesięcznego aco tripowania podpada pod zakład zamknięty, jednak wyszedłem i biorę to na klatę, ha!, 
Wniosek jest prosty, co za dużo to nie zdrowo, tak rzecze świat, dzień w dzień z dexem wpędził mnie w okropnie poplątany świat sigma, a było tak:

- dostałem prace w elektrowni, przechodząc badania lekarskie, mimo, że byłem na dexie, nawet neurolog i okulista nie wyczaili, jedynie pielęgniarka pytała się mnie czy dobrze się czuję, gdy widziała, że nie umiem sie podpisać
- przez jakieś jazdy dexowe spóźniłem się do roboty w pierwszy dzień, pojechałem do niej dopiero o 14
- klientka na bramie nie chciała mnie wpuścic, mówiła, że czuć ode mnie alkohol, uparłem się, jednak wejść, alkomat wykazał 0 promili
- poszedlem do kierownika, jakimś cudem dogadałem się z nim, kazał mi przyjechać jutro do roboty, tu już myślałem, że mogę manipulować rzeczywistością jak chcę, zacząłem chodzić po pokojach i robić jazdy ludziom
- odbiło mi strasznie bo ubzdurałem sobie, że jestem magiem, mogę wszystko, poszedłem do prezesa elektrowni, nie było go, ale powiedziałem do sekretarki, że jestem nowym prezesem
- ta biedna się rozpłakała, wezwała ochrone
- ochrona mnie wyprowadziła, cały czas twierdziłem, że jestem magiem i nowym prezesem, że bawię się rzeczywistościami, a oni nie mogą tego zrozumieć, powiedziałem do ochroniarza, że pomyliły mi się rzeczywistości, a on się pyta: z czym ci się pomyliło, z fikcją?
- przyjechała policja, odwieźli mnie do domu, jakimś cudem obyło się bez komisariatu i psychiatryka
- poszedłem spać, rano jak się obudziłem, pomyślałem, że się tak skompromitowałem, że nie warto już iść do roboty
- pomyślałem, że jedynym wyjściem, jest dalej kontynuować tę grę, pomyślałem że jak zjem dużo dexa przyjdą po mnie postacie z książek Castanedy, don Juan i Genaro i przeprowadzą mnie do innego świata, gdzie zyskam nieskończoną wolność
- kupiłem dexa ile było w aptece, 4 paczki + paczkę thiocodinu + 8 piw w sklepie, olałem robotę i poszedłem do lasu, tu myślałem, że jestem nagualem i mogę wszystko
- tutaj próbowałem coś ze sobą zrobić, myślałem, że muszę w jakiś sposób rozgryźć, jak zrobić, żeby po mnie przyszli don Juan i Genaro, zjadłem wszystko co miałem, ale nikt po mnie nie przychodził, za to miałem niesamowite wkręty
- dex i thiocodin wskoczyły, ale nie mogąc znaleźć rozwiązania, jak zyskać wolność, myślałem, że zostanę w takim stanie na wieczność, zaczęły się nieprzyjemne fazy, bo myślalem, że się zapętliłęm w tym stanie na wieczność
- miałem niesamowite wkręty, niezbyt dobrze się już czułem, dostawałem drgawki, czasem zupełnie traciłem wole, i robiłem wszystko jak w automacie, dosłownie! jeden ruch pociągał następny i nie było innej mozliwości, wszystko było wyreżyserowane
- miałem wrażenie, że to wszystko to jakaś gra z przyszłości, i że zaraz się skończy a ja obudzę się z kumplami na piwie w przyszłości, i powiem że już więcej nie gram w to
- innym razem, myślałem, że naszą ewolucją i świadomością, rządzi jakaś zła, obca cywilizacja, i że jesteśmy przez nią zniewoleni, nawet śmierć nie jest rozwiązaniem, bo rodzimy się na nowo, próbowałem dojść, kto nas zniewolił, i znaleźć rozwiązanie, aby uratować rasę ludzką, myślałem, że rozwiązaniem, jest jakieś słowo klucz, próbowałem dojść co to za słowo, dochodziłem logicznie do różnych wniosków, wypowiadałem to słowo na głos, lub krzyczałem na całe gardło
- gdy tylko krzyczałem coś, zaraz się opamiętywałem, bo myślałem, że zaraz przyjedzie policja i złapię faila w tej grze, zamkną mnie na wieczność w więzieniu albo psychiatryku
- doszedłem do wniosku, że rozwiązaniem jest usnąć i postępować zgodnie z pierwszą myślą jak się obudzę
- próbowałem usnąć , pomyślałem, że jak to się się nie powiedzie, ostatecznym rozwiązaniem jest zabić się, najwyżej urodzę się na nowo
- chciałem usnąc w lesie, po drodze myślałem, że muszę pozbyć się wszystkiego co niepotrzebne, odrzuciłem wszystko co miałem przy sobie, portfel, plecak z kurtką, buty, zostałem w samym ubraniu
- poszedłem spać w lesie, ale nie mogłem usnąc, wszystko mi przeszkadało, myslałęm, że koszmar polega na tym, że nigdy już nie usnę np. w końcu zrobiło się zimno (w nocy), a ja wyrzucilem wcześnie ubranie, myslalem, że się zapętliłem na maxa
- chciałem wrócić do domu i tam usnąć, ale wyrzuciłem buty, potargałem koszulkę, a nie chciałem ,żeby złapała mnie policja, jak się przemykam przez miasto, bo dostanę faila i spędzę wieczność w psychiatryku
- blisko lasu znalazłem szałas, przykryłem się jakimiś znalezionymi łachami , musiałem usnąć za wszelką cenę, rano pierwsza myśl nasunie mi rozwiązanie, inaczej zostanie tylko samobójstwo
- usnąłem tam, rano jak się obudziłem, nadal nie mogłem znaleźć rozwiązania, nie przyszło mi do głowy że to faza po dexie, dobrze, że nie myślałem już, żeby się zabić
- poszedłem do jakiejs chaty, powiedziałem kobiecie, żeby zadzwoniła po policję, najwyżej zamkną mnie w psychiatryku i tam będe powoli dochodził do rozwiązania
- przyjechała policja, ten sam koleś co odwiózł mnie z elektrowni, chcieli, żebym im wytłumaczył co się stało, byłem bez butów i w podartej koszulce
powiedziałem, że nie mogą tego zrozumieć, bo sam nie wiem o co chodzi i jak to wytłumaczyć, i że nawet najmądrzejszy człowiek na świecie tego nie zrozumie, tak się zapętliłem,
- odwięźli mnie znowu do domu jednak, poszedlem spać
- jak się obudziłem, widocznie natężenie dexa we krwi osłabło, zacząłem myśleć, co ja narobiłem, straciłem robotę, nie chciałem już się tam po takiej kompromitacji pokazywać, ale mi przeszło, w końcu zacząłem kumać, że to może przez aco, nie chciałem, jednak wracać do domu, bo nadal nie wiedziłęm co powiedzieć rodzicom, myślałem, żeby zamieszkać gdzieś w górach albo zacząć podróżować po świecie i nie brać już żadnych używek, zamknąć się na cały świat, stworzyć sobie nową tożsamość albo brak tożsamości
- potrzebowałem pieniędzy, ale wyrzuciłem portfel z wszystkimi kartami, poszedłem do lasu, i jakimś cudem znalazłem go w środku lasu!!, pomyślałem, że jednak musi czuwać nade mną jakaś opatrzność albo świat
- postanowiłęm jednak wrócić do domu
 
Ale mi odbiło (sic!) dex jest niesamowity, ale miesiąc z nim to za dużo, zaczęły mi się mieszać różne rzeczywistości, na szczęście to wszystko okazało się stanem sigma po prostu, najnormalniejszym na świecie (czyli nienormalnym) stanem sigma.
Jeśli to był sigma oznacza to tyle, że jestem (prawie) normalny, hehe, uff, trochę mi ulżyło, dzisiaj zarzuciłem dexa i upewniłem się w tym ostatecznie, wszystko jest ok,  dostałem ostrzeżenie przed nadmiernym zażywaniem DXM, teraz będę z niego korzystał rozsądniej!
sigma be 
myśl kurwa myśl
co za dużo to nie zdrowo
hail